14 sierpnia 2012

Quimbie

Chciałabym zacząć wszystko od początku. Możecie mnie znaleźć tu:

22 lipca 2012

Chwila przerwy

Dopóki nie będę miała konkretniejszego pomysłu na bloga.

12 lipca 2012

Disturbed

Hej!
Dzisiaj chciałabym podzielić się z wami moim małym odkryciem - zespołem Disturbed. Formacja powstała w 1996 roku jako amerykański zespół metalowy. Jednak przez lata działalności ewoluowała i dziś nieoficjalnie zalicza się ją do gatunku hard rocka.
     Gdy usłyszałam ich po raz pierwszy momentalnie rzekło mnie oryginalne brzmienie, które w dobie tanich popowych przebojów powoli staje się rzadkością. Oto utwór, dzięki któremu miałam okazję poznać Disturbed:

 zagościł on również na albumie z soundrackiem z filmu "Transformers" 

Dwa inne utwory, które zapadły mi w pamięć:

zwraca uwagę przede wszystkim niebanalnym teledyskiem i dobrym tekstem


     Nigdy nie przypuszczałam, że tak spodoba mi się  zespół, który na okładkach płyt umieszcza pentagramy. W każdym razie mam kolejny przykład na to, że powinno się otworzyć na innych, w tym także na inne gatunki muzyki, niż  ( w moim przypadku) k-pop i j-rock.
     A wy czego ostatnio słuchacie?

10 lipca 2012

"Na końcu wszystkiego"

Jakiś czas temu szukałam opowiadań fanowskich na podstawie anime "Naruto" i w ten sposób natrafiłam na twórczość mechalice. Blog stanowią kilkuczęściowe fanfiki lub one-shoty o tematyce yaoi, czyli związkach męsko-męskich, których bohaterami są postaci wykreowane przez wielkiego Masashiego Kishimoto. Osobiście mam dość wyrobioną opinię o tego typu opowiadaniach i nigdy nie darzyłam ich szczególną sympatią. Zwykle opowiadania fanowskie yaoi są ubogie w jakikolwiek głębszy przekaz (no, może poza tym, że "nasza miłość jest wieczna i nieważne co mówią inni, źli ludzie"), nie posiadają głębszej fabuły i pełne są błędów stylistycznych, a także w ogóle nie nawiązują do kanonu, którym w tym przypadku było niesamowite anime, do którego dodatkowo mam ogromny sentyment.

     Jednak machalice na swoim blogu opublikowała genialny fanfik przeczący wszystkiemu, za co miałam uraz do opowiadań yaoi - "Na końcu wszystkiego". Myślę, że najlepiej opowie nim sama autorka, którą pozwolę obie zacytować: " A o czym jest tekst?[...] Cóż, opis autorski to wiele mówiące zdanie: „Na samym końcu Sasuke wraca do domu.” i rzecz oczywiście traktuje o powrocie Sasuke do Konohy, ale nie tylko o tym. Akcja obejmuje też retrospekcje, przez co relacja między Sasuke i Naruto jest staje się dynamiczna – widzimy, jak ci dwaj odnajdywali się kilka lat przedtem, i trochę później, i znów. Postaci są starsze, ale mimo widocznego wydoroślenia, czuć, że ten starszy, trochę mądrzejszy i dojrzalszy, Naruto to ten sam dzieciak w pomarańczowym dresie, a Sasuke… Kreacja Sasuke jest na pewno jedną z lepszych i ciekawszych w ogóle[...]."
      Pamiętam, że po skończeniu piątego, ostatniego rozdziału opowiadania, byłam pod takim wrażeniem, że napisałam długi, wyczerpujący komentarz, który posłuży mi (po odpowiedniej edycji) również za krótką recenzję "Na końcu wszystkiego":
 
Mechalice,
Kurde, kurde, kurde. Przeczytałam już wiele mniej lub bardziej udanych fanfików, szczególnie dotyczących "Naruto", jednak żaden z nich nie sprawił, że zawalę matematykę! To jest pewne, bo zamiast rozwiązywania kolejnych zadań zabiorę się za czytanie po raz kolejny "Na końcu wszystkiego", od początku. Nie lubię używać górnolotnych wyrażeń, wielkich słów, które nie są adekwatne do rzeczywistego stany rzeczy, jednak w tym wypadku będzie to całkowicie uzasadnione. Ten fanfik jest po prostu genialny - myślę, że mogłoby być to jedno z zakończeń "Naruto". Przepraszam, ale nie jestem w stanie stworzyć długich filozoficznych zdań z niesamowicie elokwentną puentą, dlatego po prostu wymienię wszystko to co spodobało mi się w twoim fanfiku, a czego nie spotkałam dotychczas w innych. Mianowicie jest to:
  • doskonale wyczuwalny klimat "Naruto", który w dziewięćdziesięciu procentach fików zanika, co w zasadzie nie jest złe, ale osobiście jestem dość wybredna jeśli chodzi o twórczość fanowską; 
  • wielowymiarowe postaci, które nie są spłycane na rzecz kolejnego romansidła
  • co ważniejsze ich relacje zostały przedstawione bardzo wiarygodnie i  nie miałam wrażenia, że wypowiedzi są wciskane im na siłę, co zdarza się dość często - po prostu Naruto zachowuje się jak Naruto, Sakura jak Sakura, a Tsunade pozostała Tsunade. Dziękuję ci za to bardzo, ponieważ w dzisiejszych czasach moe romansideł to naprawdę rzadkość i naturalność w charakterach postaci powoli zanika. Niestety.
Doszłam do wniosku, że możesz napisać, iż ty jedynie przetłumaczyłaś to opowiadanie, więc chcę cię uprzedzić. Mów co chcesz, ale jestem pewna, że niezaprzeczalna genialność tego fanfika jest w ponad siedemdziesięciu procentach twoją zasługą oraz twojej cierpliwości w tłumaczeniu. Jakkolwiek to zabrzmi bardzo cię podziwiam. Chyba nikt nie mógł zrobić tego lepiej.
     Na koniec chciałbym jeszcze raz podziękować. Dzięki twojemu tłumaczeniu miałam szansę przeczytać najlepszy fanfik w mojej karierze fana mangi i anime.

[~makota, 2012-02-24 21:10]

Zanim się pożegnam chciałabym zaapelować do osób, które nigdy nie miały styczności z anime "Naruto" - naprawdę nie wiecie co tracicie. Może jestem bezkrytyczna, ale winny jest temu sentyment, którym darzę tą serię, bo towarzyszyła mi ona w wielu ciężkich chwilach, nie wspominając o tym, że dzięki niej odkryłam jedną z moich największych pasji -  mangę i anime. Dlatego jeśli zdecydujecie się na lekturę opowiadania obejrzyjcie choć kilka pierwszych odcinków i poczytajcie trochę o głównych postaciach, bo naprawdę warto.
     Ostatnia sprawa: yaoi w opisanym prze zemnie fanfiku. Relacje Sasuke i Naruto są opisane barwnym językiem, a jednocześnie bardzo subtelnie, więc nie ma tam scen "plus osiemnaście", dlatego nie sądzę, aby ktokolwiek mógł poczuć się zniesmaczony.


Do napisania!

8 lipca 2012

Zmiany oraz trochę o adresach bloga

Jak zapewne widać na blogu ciągle trwają mniej lub bardziej widoczne zmiany, mające na celu zmianę prowizorycznej szaty graficznej na bardziej profesjonalną. Jak na razie trochę marnie mi to idzie, bo jeszcze nie do końca ogarniam wszystkie funkcje bloggera. Może nie wszyscy zauważyli, ale zmieniłam adres, który (jak słusznie zauważyła karsza ) był stanowczo zbyt długi. Tak więc "FineasNigellus" został zastąpiony przez "Seikyou" - z japońskiego "sukces". Zainspirowałam się anime "Tasogare Otome x Amnesia", gdzie właściwie większość akcji toczy się w murach Akademii Seikyou. Seria zapowiada się dość ciekawie, więc jak tylko skończę oglądać obiecuję napisać krótką recenzję.

Teiichi Niiya oraz Yukko - głowni bohaterowie "Tasogare..."

Kolejna zmiana  to czarne tło, które (kiedy sprawiłam, że już nie błyszczy, bo wyglądało to tandetnie) wedle interpretacji może być rozgwieżdżonym niebem lub odmianą marmuru. Nawet nie macie pojęcia jak cieszę się, że w końcu widzę coś innego, niż nudną, wszechobecną biel. Chociaż muszę przyznać, że to nadal nie jest do końca mój styl. Jednak na razie dam sobie spokój z eksperymentami, a skupię się bardziej na pisaniu bloga.
     Jeszcze jedno, odnośnie starego adresu. Wpisując w wyszukiwarkę Fineas Niegellus wyświetli wam się "Harry Potter Wikia", która będzie informowała o tym, że był to "czarodziej z rodu Blacków, a jednocześnie najmniej lubiany dyrektor Hogwartu". Wybrałam tak adres ze względu na sentyment, bo pierwsze fanowskie opowiadanie o Harrym Potterze pisałam właśnie z perspektywy portretu pana Niegellusa. Pominę fakt, że gdy czytałam je jakiś czas temu, nie mogłam uwierzyć jakie wówczas robiłam błędy i co sobie wtedy myślała. Mimo wszystko, jak tylko sprawę, że będzie nadawało się dla większego grona odbiorców postaram się je opublikować. Jedak niczego nie obiecuję.
Do napisania!